Pewnej czerwcowej niedzieli wybraliśmy się na plażę w Torremolinos. Na plaży nie było gdzie szpilki wetknąć, ale my nie zamierzaliśmy się tam z kocykiem rozkładać. Zażyliśmy kąpieli morskiej i udaliśmy się na spacer po deptaku, podziwiając widoki i susząc się po kąpieli. Słońce przygrzewało dosyć mocno więc jeszcze dwa razy zboczyliśmy z deptaka, aby nieco ochłodzić się w morzu. Ale nie o tym chciałam ;) Miało być o widokach. A na deptaku były one, typowo turystyczne: bary na plaży (hiszp. chiringuitos), restauracje i sklepiki z mydłem i powidłem ;)
Jedna z restauracji zwróciła moją uwagę, była jak wyjęta z „Grease”.
Pomysłowo zaaranżowane wejścia na plaże.
Łodzie na plaży zawsze prezentują się malowniczo.
Nieco dziwny, a nawet powiedziałabym lekko przerażający, wydał mi się ten pomnik ku czci rybaków śródmorskich.
Jak już wspomniałam dzień był dosyć upalny więc oprócz kąpieli w morzu, dla ochłody zjedliśmy lody. Jeden o smaku ananasa (Męża) a drugi o smaku arbuza (mój). Nie trudno zgadnąć, który jest który ;)
Zdjęcia i teksty są moją własnością i nie zezwalam na ich kopiowanie bez mojej zgody./ The photos and texts are my propriety and I don’t allow to copy them without my permission.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz