Kiedy mieszkaliśmy w Hiszpanii dosyć często jadaliśmy owoce morza i ryby, m.in. steki ze świeżego tuńczyka, małże czy sardele. Tuńczyk był łatwo dostępny i nie jakoś przesadnie drogi. W Polsce, niestety nie jest tak łatwo go kupić, a przynajmniej nie tam gdzie zazwyczaj robimy zakupy.
Pomimo tego, że przenieśliśmy się do Polski staramy się aby w naszym jadłospisie regularnie pojawiały się ryby. Zupełnym przypadkiem odkryliśmy sklep ze świeżymi rybami na Hali Mirowskiej i tam od czasu do czasu zaopatrujemy się w szprotki.
W sieci supermarketów znanych z tego, że są otwarte 24 godziny na dobę, od czasu do czasu kupujemy ośmiornicę czy mrożone krewetki. Ostatnio skusiliśmy się nawet na świeżą polędwicę z dorsza. Z kolei steki z tuńczyka i filety z pstrąga tęczowego zazwyczaj kupujemy w supermarkecie z żółtym okrągłym logo. Od czasu do czasu w ofercie pojawiają się małże w białym winie (trzeba je jedynie podgrzać), które są naprawdę smaczne.
W trakcie jednej z ostatnich wizyt w owym supermarkecie nabyłam świeży stek z tuńczyka. Zazwyczaj Mąż zajmuje się smażeniem ryb. Nie przyrządza ich w żaden wymyślny sposób. Po prostu smaży je z odrobiną soli na niewielkiej ilości oleju.
Jednak tym razem to ja zabrałam się za przygotowanie tuńczyka. Za inspirację po raz kolejny posłużyła mi strona:
Cocina con Carmen.
Tyle wstęp i czym prędzej przechodzę do przepisu. Dodam jedynie, że jego przygotowanie (łącznie z czasem smażenia) nie zajmuje więcej niż ok. 30 min.
Ingredientes. Składniki.